Wydanie nr 22 z 2014 r. (2014-06-04)

Rzucił krzesłem w kobietę, w jej obronie stanął proboszcz

ZAGROZIŁ KSIĘDZU ŚMIERCIĄ I UCIEKŁ

Gospodyni księdza otworzyła drzwi, bo ktoś dobijał się do plebanii. Zobaczyła trzech młodych mężczyzn. Jeden z nich złapał drewniany kwietnik i rzucił nim w kierunku kobiety. Po chwili cisnął w nią krzesłem.

W Nieledwi 31 maja, około godz. 21, gospodyni (38 l.) najpierw usłyszała jakieś głosy na zewnątrz, a później głośne stukanie do drzwi. Poszła otworzyć. Zauważyła trzech nieznanych mężczyzn. Jeden z nich bez powodu zaczął ją wyzywać. Następnie chwycił za kwietnik i rzucił nim w kobietę. Po chwili złapał stojące obok drewniane krzesło i zrobił to samo. Trafił gospodynię w brzuch. W jej obronie stanął kapłan. Powiedział do nieproszonych gości, żeby odeszli. Napastnik, który zaatakował gospodynię, zaczął wyzywać księdza i grozić mu śmiercią.

– Nigdy wcześniej nie doświadczyłem czegoś podobnego. Kto wie, o co im chodziło? Niczego od nas nie chcieli, nie domagali się żadnych pieniędzy – mówi ks. Janusz Granda, proboszcz parafii w Nieledwi. Przyznaje, że trochę obawiał się rozwoju sytuacji. – Czy jestem zszokowany? Nie. Takie rzeczy po prostu się dzieją w dzisiejszym świecie, raz tu, raz tam – dodaje.

Kiedy duchowny powiedział młodzieńcom, że zadzwoni na policję i włączył elektroniczny dzwon, wszyscy trzej uciekli.

Tymczasem gospodyni poczuła się źle. Uskarżała się na bóle

brzucha i głowy. Karetka zabrała ją do szpitala.

 

maw

To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).


Komentarze

Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej
Rozumiem