W Zamościu jest kilkanaście schronów, a w Tomaszowie Lub. – tylko jeden
SCHRONY DLA WYBRANYCH
– Obiekty, które powstawały u nas głównie w latach 50. i 60. ubiegłego wieku, słuszniej byłoby nazywać pomieszczeniami schronowymi. Część to po prostu pomieszczenia piwniczne zaadaptowane na ten cel – precyzuje Krzysztof Rusztyn, dyrektor Wydziału Spraw Obywatelskich i Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miasta w Zamościu.
W Zamościu schronów – czy raczej pomieszczeń schronowych – jest kilkanaście. Większość znajduje się pod szkołami budowanymi w mieście w tym czasie, między innymi pod Szkołami Podstawowymi numer 3 czy 6, a także pod innymi obiektami użyteczności publicznej. Gdzie dokładnie, Krzysztof Rusztyn woli nie mówić.
– To niby nie tajemnica, bo schrony mają ostatecznie służyć ludności. Takie informacje podawane są nawet uczniom w szkołach. Ale w gazetach lepiej o tym nie pisać, zwłaszcza teraz, w takich niespokojnych czasach – uważa. – Tajna jest tylko lokalizacja schronu przygotowanego jako zastępcze stanowisko kierowania miastem. Znajduje się poza Starówką, tylko tyle mogę powiedzieć – podkreśla dyrektor Rusztyn. – Jest on wyposażony we własny system zasilania energią oraz system wentylacji. Tu w razie zagrożenia miałyby się schronić władze miasta.
Anna Rudy
To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).