• 924.jpg
Wydanie nr 5 z 2014 r. (2014-02-05)

Jak żydowski felczer wydał Rosjanom polskich lekarzy

PACYFIKACJA TOMASZOWA

Powstanie styczniowe 1863-1864 roku niewątpliwie zapisało się na trwałe w pamięci wielu pokoleń Polaków. Niektóre tragiczne epizody tego zrywu do dzisiaj mrożą krew w żyłach. W pamięci potomnych utrwaliły się szczególnie represje i okrucieństwo rosyjskie, które widoczne były od początku powstania.

Do symbolicznych wydarzeń związanych z takim obrazem należy niewątpliwie rosyjska pacyfikacja Tomaszowa Lubelskiego 5 lutego 1863 roku.

W początkach powstania zgodnie z planami Centralnego Komitetu Narodowego, przekształconego później w Rząd Narodowy powstania, zmierzano do opanowania największych w Królestwie Polskim twierdz: Modlina i Zamościa. Na twierdzę zamojską zaplanowano uderzenie koncentryczne (skierowane do jednego punktu), które zrealizować miały oddziały powstańcze dowodzone przez Feliksa Piaseckiego, Hugona Gramowskiego i Mikołaja Neczaja, sformowane w powiatach tomaszowskim, zamojskim i hrubieszowskim, a także oddziały formowane w Galicji. Łącznie do akcji przewidziano ponad 300 powstańców.

W zajętym mieście – jak relacjonują pamiętnikarze – „zniszczono rosyjskie godła, ogłoszono Rząd Narodowy, odczytano jego Manifest i z kasy miejskiej podjęto 427 rubli”.

Tymczasem z Zamościa w kierunku Tomaszowa wyruszyła ekspedycja rosyjska ppłk. Gierogija Emanowa w sile ponad 400 żołnierzy pułku archangiełogorodzkiego, dwóch sotni Kozaków i jednego działa. Rosjanie 5 lutego otoczyli Tomaszów i zaskoczonych w nim powstańców. W mieście rozgorzała walka. Powstańcy bronili się chaotycznie i w efekcie zmuszeni zostali do odwrotu, tracąc 40 ludzi (w tym 6 zabitych i kilkunastu rannych wziętych do niewoli). W tym samym dniu pod Tomaszów dotarła jedna 100-osobowa partia powstańcza – „pierwsza legia galicyjska” (pierwsza z czterech planowanych oddziałów z Galicji), młodzież lwowska dowodzona przez Jana Czarneckiego. Oddział ten podchodzący do Tomaszowa od strony Jarczowa został jednak przez Rosjan zmuszony do odwrotu za kordon graniczny z Austrią.

Jacek Feduszka

 

Autor jest doktorem historii, starszym kustoszem Muzeum Zamojskiego.

To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).


Komentarze

Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej
Rozumiem