Wydanie nr 53 z 2013 r. (2013-12-30)

Cała Polska oglądała, jak zamościanka walczy z nadmiarem kilogramów. Straciła ich 60

SCHUDŁA 60 KG!

Mogę normalnie chodzić. Bez problemu ubieram się, robię zakupy, staję przy desce do prasowania. Rzeczy i sprawy dla większości ludzi zwyczajne jeszcze rok temu były dla mnie wielkim problemem – opowiada zamościanka Agnieszka Tylska, uczestniczka zakończonego kilka tygodni temu w Polsacie reality show „Fat Killers”.

Agnieszka (26 l.), przez znajomych nazywana Gutą, w ciągu 8 miesięcy trwania programu schudła 60 kg. Jej (i piątki pozostałych uczestników) zmagania z nadwagą w sobotnie wieczory oglądało średnio 900 tys. widzów.

Do redakcji TZ w piątek, tuż po świętach Bożego Narodzenia, Agnieszka Tylska przyszła ze spodniami, w których chodziła jeszcze rok temu. I dopiero kiedy je przyłożyła do siebie, widać było, jak dużo schudła: teraz mogłaby się zmieścić w jedną nogawkę!

Pierwsze, co zrobiła po podsumowującej jej udział w programie gali? – Poszłam do sklepu i kupiłam sobie botki. Wysokie za kostkę, wsuwane od góry, przez cholewkę – opowiada. Wcześniej mogła nosić jedynie buty sznurowane; nie ma szans, żeby noga osoby tak otyłej jak Agnieszka wcześniej wsunęła się do botka. – Poza tym wreszcie nie muszę zamawiać ubrań przez Internet. Mogę coś kupić nawet w sieciówce – uśmiecha się.

Kiedy Konrad Gaca - dietetyk, trener, pomysłodawca i prowadzący program „Fat Killers”, zaprosił Agnieszkę do udziału w nim, ważyła 169 kg. Teraz waży 110. I wygląda pięknie: śliczna cera, zero zwisających fałdów skórnych, mnóstwo energii.

 

Energiczna grubaska

– Problemy z otyłością miałam od dziecka. Pamiętam, że będąc w zerówce, ważyłam już 55-56 kg – wspomina. Ale nie była typowym małym grubaskiem: bardzo żywiołowa, ruchliwa, wszędzie je było pełno. – Zawsze byłam towarzyska, miałam i mam mnóstwo znajomych. Nikt nigdy nie dał mi odczuć, że z moją figurą jest coś nie tak. Może dlatego przez wiele lat nie miałam z otyłością problemu – opowiada.

Przez kilkanaście lat regularnie grała w siatkówkę. Jest też bardzo aktywna społecznie; była m.in. przewodniczącą Młodzieżowej Rady Miasta w Zamościu, a także szefową samorządu na studiach.

Mimo aktywności ciągle tyła. – Nie chodzi o to, że jakoś strasznie objadałam się. Ale prowadziłam bardzo niezdrowy tryb życia. Potrafiłam nic nie jeść przez cały dzień, co potem kończyło się niezdrową kolacją. Myślałam zawsze o wszystkich i wszystkim, poza samą sobą. Ja i moje sprawy zawsze były na końcu – wspomina.

 

 

Małgorzata Mazur

To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).


Komentarze

gość 2014-09-01  10:43

100% racji dla dietetyk ;)

dietetyk 2013-12-31  14:00

a mnie imponuje przybieranie tych kilogramów, ta konsumpcja, pożeranie chipsów, fast foodów, picie koli itp. "produktów spożywczych", siedzący tryb życia, godziny przed tv, komputerem itp, zero ruchu, wszędzie można podjechać samochodem itp. i nagłe olśnienie, że moja d... w fotelu się nie mieści.

aneta 2013-12-31  11:33

super, brawo Agnieszka :) czytałam kawałek Twojej historii w książce p. Gacy, oglądałam program. Ale największe wrażenie zrobiła na mnie opisana w książce historia p. Jacka Borkowskiego który schudł 170 kg.

nie gruba 2013-12-30  19:39

wytrwałośc w grupie jest dużo łatwiejsza niż pojedynkę. Z ponad 74 kg u p. Gacy w ciągu 4,5 m-ca doszłam po wyprowadzeniu do wagi 52kg, by z każdym kolejnym tygodniem nabierać dodatkowych dkg. Oczywiście nie wróciłam do stylu zycia sprzed odchudzania, wciąz był aerobic, i inne jedzenie, ale równiez inne jedzeinie niz na diecie. NIe polecam

spostrzegawczy 2013-12-30  08:29

brawo!!! Oglądałem odcinki i jestem pełen podziwu dla wytrwałości!!!!

Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej
Rozumiem