Wydanie nr 51 (świąteczne) z 2013 r. (2013-12-18)

Długa na 40 metrów, szeroka na 15 i na 10 wysoka. Powstaje replika arki, która ocaliła ludzkość

ARKA PANA DARKA

Dwie kilkusetletnie stodoły, blisko 600 drzew sosnowych, świerkowych i modrzewiowych, tony głazów i tysiące różnobarwnych kamyków. Do tego bujna wyobraźnia artysty Dariusza Milińskiego i, bo jakże inaczej, błogosławieństwo proboszcza. Wszystko to razem sklejone stworzyło potężną Arkę Noego. Drugą taką na świecie.

Jeśli nie liczyć małej (wielkości garażu) arki w Pałacu Radziejowice pod Warszawą, z głowami drewnianych zwierząt, wyrzeźbionych ręką znanego artysty Józefa Wilkonia. Pierwszą, wierną 70-metrową replikę Arki Noego zbudował w holenderskim Dordrecht - za 1,6 mln dolarów – miejscowy cieśla. Zwodowano ją przed rokiem, dziennie przyjmuje ok. 3 tysięcy zwiedzających z całej Europy.

- Po co zaraz jechać do Holandii? Nie głupszym przecież. Możemy mieć własną polską arkę – mówi Dariusz Miliński (56 l.), który w Pławnej Dolnej koło Lwówka Śląskiego stawia swoje dzieło. Konstrukcja ma przyciągać ludzi z całej Polski. I zachwycać, intrygować, prowokować, a przede wszystkim skłaniać do zadumy.

Budowniczy podkreśla, że nie zamierza z nikim konkurować. Stawiając biblijną łajbę,  spisuje swój testament życia. Już dawno to sobie zaplanował.

 

Skąd pomysł?

- Z życia. Pochodzę z bardzo religijnej rodziny, ale sam  bogobojny nie jestem. A że nie znalazłem nic mądrzejszego w zamian, to pomyślałem, połączę to co boskie z tym, co ludzkie.  Bo jak człowiek ma parę dziesiątków lat na grzbiecie, to już o duperelach codzienności nie myśli  – rozpoczyna barwną opowieść artysta. – Jestem stary dziad, więc zaczynam rozważać o Bogu, o duchowości, o tym co za mną i co przede mną. A, że u mnie co w głowie i sercu, zaraz na zewnątrz.

Cała Pławna o tym świadczy. We wsi pełno kamiennych i drewnianych rzeźb, wystruganych ręką pana Darka. Gigantyczne głowy Ducha Gór, świątki, anioły polne i wieśniacy w koronach, z fujarkami i workami pełnymi gwiazd. W środku wioski Zamek Legend Śląskich, pomarańczowy budynek z kamienia i drewnianych bali, gdzie królują wielkie postacie ze śląskich bajek i legend na czele z Liczyrzepą i Jeźdźcem bez głowy. Na wzgórku gród z drewnianą palisadą, koń trojański, wiejski teatr w wyremontowanej chałupie. I galeria artysty pod adresem Pławna 9, pełna barwnych obrazów przedstawiających wiejskich cudaków z anielskimi skrzydłami, drewnianymi nosami, księżycami w rękach czy sztachetami u ramion. Wszystko to jego dzieła. Gdy 20 lat temu przyjechał na wieś, ludzie mówili „wariat” i pukali się w czoło. A kiedy oderwał ich od pługa i postawił (z tym pługiem) na scenie, zaangażował się w życie wsi i rozsławiał wszędzie tę wsiowość, zaczęli mówić: „Może to i wariat, ale nasz wariat”.    

Jadwiga Hereta  

 

  

To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).


Komentarze

arab 2014-01-03  15:20

nigdy bym nie wsiadł do takiej "konstrukcji". Zresztą była zarezerwowana tylko dla zwierząt.Jednak nie było na arce zle. Przecież Noe urżnął się winem, że syn (Cham) śmiał się z niego że leży na golasa na pokładzie.

lekmed 2013-12-22  15:10

Panowie, z główkami to napewno ok, a co zgłowami???

Ja 2013-12-22  13:15

u ciebie na pewno nie

andy 2013-12-22  12:17

a z główką u tego pana o.k.?

pp 2013-12-19  13:19

Szanowna Pani Redaktor w wydaniu papierowym napisane jest pod rysunkiem szkiców pana Dariusza, szkice jak u Michała Anioła. Sądzę, że bardziej trafne byłoby porównanie szkiców do Leonarda da Vinci - pozdrawiam

JaśniePan 2013-12-18  13:24

Evan Wszechmogący Made in Poland :D

Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej
Rozumiem