Traktor stoi i rdzewieje, a jego właściciel musi biegać po sądach
KUPIŁ KOTA W WORKU
Zadębce, mała wioska koło Trzeszczan. Tam żyją i gospodarują Barbara i Stanisław Turkiewiczowie. Hodują kaczki i kury, mają trochę pola (2,2 ha stoi na 26-letnią córkę). Dom skromniutki, nawet łazienki nie ma. Za potrzebą chodzi się do sławojki.
– Z gospodarki nie mamy dochodu, trochę ziemniaków, marchewki, pietruszki – załamują ręce. – A tu jeszcze nas taka tragedia spotkała. Biednemu wiatr w oczy...
Lewy zakup
Kłopoty Turkiewiczów zaczęły się w maju 2011 r. Wówczas od Mariusza P. z Trzeszczan kupili ciągnik (ursus c-360, rocznik 1982), za 9 tys. zł. Umowa kupna-sprzedaży została sporządzona na Krystynę P., matki Mariusza P. Podczas transakcji taki właśnie podpis na umowie złożył sprzedający. Turkiewicza nie zastanowił też fakt, że Ursus nie miał tablic rejestracyjnych (nie był zarejestrowany na naszym terenie od chwili zakupu przez P., czyli od lutego 1994 r.).
Turkiewicz z umową kupna-sprzedaży zgłosił się do Wydziału Komunikacji w Hrubieszowie i otrzymał tymczasowy dowód rejestracyjny wraz z tablicami. Po miesiącu pojechał po stały dowód i wtedy zaczęły się schody.
W Wydziale Komunikacji w Myśliborzu (zachodniopomorskie; ciągnik był kupiony od Kombinatu Rolnego w Strąpiu) okazało się, że numer VIN z dowodu rejestracyjnego jest przypisany do innego pojazdu, więc ciągnik nie może być zarejestrowany.
au
To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).
Komentarze
Takie rzeczy to tylko w Polsce biurokracja bandycu chodza po wolnosci a czepiaja sie porzadnych obywateli ludzi jtorzy ciezko pracuja zeby godnie egzystowac a nie wegetowac szok