Centralne Biuro Śledcze zatrzymało czterech mieszkańców Tomaszowa Lub. Są podejrzewani, że brali udział w kradzieży 1,35 mln paczek papierosów
NAPAD STULECIA
W biały dzień, 2 kwietnia 2005 roku, złodzieje przebrani za celników wywieźli trzy tiry papierosów z magazynu Izby Celnej w Chełmie. Izba Celna wynajmowała magazyn od firmy ogrodniczej Agro-Carbon przy ul. Rampa Brzeska. W załadunku pomagali im niczego nieświadomi pracownicy firmy. Pomogli, bo umowa zawarta z Izbą zobowiązywała do wypożyczenia podczas załadunku lub rozładunku samochodów, wózka widłowego. - Skąd mieliśmy wiedzieć, że jest to napad? - tłumaczy jeden z właścicieli firmy.
Magazyn wynajmowany był przez IC od sierpnia 2004 roku do końca lipca 2005 roku. Ma powierzchnię 600 mkw. Magazyn znajduje się na terenie firmy ogrodniczej Agro-Carbon. Łatwo wejść na jej teren, gdyż firma zajmuje się sprzedażą węgla i skupem zbóż. Co rusz przyjeżdżają klienci. Nikomu nie przeszkadza, że po placu kręcą się ludzie.
- Do magazynu trafiały towary zajmowane przez funkcjonariuszy celnych, głównie z przejścia granicznego w Dorohusku - tłumaczy Marzena Siemieniuk, rzecznik prasowy Izby Celnej w Białej Podlaskiej. - Były to towary, co do których nie zapadło jeszcze orzeczenie sądu o przepadku na rzecz Skarbu Państwa.
Pracownicy Agro-Carbonu twierdzą, że do magazynu próbowano włamać się kilkakrotnie, jednak bez skutku. Aż do soboty 2 kwietnia 2005 roku. Wtedy, w biały dzień, złodzieje przebrani w mundury celników, dokonali skoku, określanego tu mianem napadu stulecia.
- Wjechały trzy tiry, bezpośrednio pod magazyn. Z samochodów wysiadło chyba sześciu mężczyzn w mundurach celników. Potem pojawiło się kilku jednakowo ubranych cywilów. Powiedzieli, że przyjechali po papierosy - opowiada nam jeden z pracowników.
W magazynie założony był elektroniczny alarm. Tego dnia, gdy pojawili się przebrani celnicy, alarm się nie włączył. - Musieli znać kod, byli doskonale przygotowani - tłumaczy jeden z szefów zakładu, który także woli nie ujawniać swojego nazwiska. - Zaczęli ładować papierosy do samochodów. Po kilku minutach poprosili o wózek widłowy. Całe zdarzenie wyglądało tak jak zwykle, gdy do magazynu przyjeżdżały samochody z Izby Celnej. Po prostu nie było podstaw by myśleć, że jest to jakiś napad.
Właściciel firmy dodaje, że Izba Celna jest sobie sama winna. - Umieszczony na budynku alarm sprawiał nam nie lada kłopoty - tłumaczy. - Bywało, że uruchamiał się samoczynnie, nawet po kilka razy w ciągu doby. Na miejsce przyjeżdżali ochroniarze i policja, oglądali budynek i wykluczali, by alarm uruchomił się w wyniku próby włamania. Zgłaszaliśmy ten fakt do Izby, jednak pozostawało to bez echa. Jednak w dniu napadu, alarm po prostu nie zadziałał.
- Z naszego punktu widzenia magazyn był dobrze zabezpieczony - tłumaczy Marzena Siemieniuk, rzecznik prasowy Izby Celnej w Białej Podlaskiej. - Były tam zamontowane odpowiednie zamki i alarmy. Tutaj mieliśmy do czynienia z przekazaniem informacji z wewnątrz, czyli kod dostępu do alarmów musiał udostępnić skorumpowany celnik. Po tej kradzieży jeszcze bardziej zaostrzyliśmy procedury ochrony obiektów.
Złodziejom udało się ukraść 1 mln 350 tys. paczek papierosów o wartości rynkowej 4,5 mln zł. Załadunek zajął pięć godzin, od godz. 8.00 do 13.00.
Złodzieje świetnie orientowali się w funkcjonowaniu magazynu. Papierosy wywieźli przed pojawieniem się firmy ochroniarskiej, która w soboty pilnuje budynków od godziny 13.
Jak to możliwe, że pracownicy Agro-Carbonu nie sprawdzili, komu wydają papierosy? - My tylko wynajmowaliśmy budynek. Nie byliśmy upoważnieni do legitymowania celników, a już na pewno nie podejrzewaliśmy o kradzież osób w mundurach. Uważamy, że wywiązaliśmy się z umowy zawartej z Izbą Celną należycie - usłyszeliśmy.
Kradzież ujawniono dopiero po dwóch dniach, w poniedziałek 5 kwietnia 2005 roku. Przez ten czas złodzieje zdążyli wywieźć towar, najprawdopodobniej na zachód Europy. Śledztwo w tej sprawie wszczęła policja wraz z prokuraturą. - Udało się nam powiązać fakty w jedną całość - tłumaczy podinspektor Janusz Wójtowicz, rzecznik prasowy Komendanta Wojewódzkiego Policji w Lublinie. - Okazuje się, że w sprawę zamieszane są różne osoby z aż trzech województw. Tropy prowadzą także do Tomaszowa Lub. Tam policja zatrzymała czterech mężczyzn.
Wojciech Stepaniuk
To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży
Komentarze
Szanowny panie M. Podczas zbierania materiałów do tekstu, oficjalne stanowisko prokuratury było takie, ze wobec wszystkich zatrzymanych, prokuratura zastosuje trzymiesieczny areszt tymczasowy. Tak tez zostało to napisane w tekscie. My jako redkacja nie sledzimy kazdej decyzji wydawanej przez prokurature. Byc moze stanowisko prokuratury w stosunku do zatrzymanych uleglo zmianie po publikacji tekstu.