• 924.jpg
Wydanie 31 z dnia 2 sierpnia 2006 r. (2006-08-02)

- Nie ma ceny na naszą „doczkę” – strażaków z Chłopkowa (gm. Frampol) rozpiera duma. Nic dziwnego, bo mają unikalny amerykański samochód marki Dodge

DOCZKA DO GASZENIA OGNIA

Szedł jak burza. Przez błota, pola i wertepy. Silny, wytrwały i jedyny w okolicy. Na co dzień woził strażaków do ognia, od święta jeździł z dziećmi na defiladę 1-majową, z gospodyniami – na przeglądy muzyczne. Teraz jest „emerytem”, ale strażacy z OSP w Chłopkowie traktują go z wyjątkowymi honorami.   

Rzecz o amerykańskim aucie terenowym dodge ¾, zwanym przez miejscowych druhów „doczka". Samochód pamięta jeszcze czasy II wojny światowej. I choć to już staruszek, który swoje wysłużył w Chłopkowie, wciąż jest najważniejszy w jednostce. Wprawdzie zastąpił go przy pożarach star bojowy, ale poczciwy dodge jest jeszcze na chodzie.

- Pali tylko dzięki temu, że przez wiele lat miał jednego, bardzo dbałego i solidnego kierowcę. Naszą „doczką" jeździł Jan Dziura. Nikomu nie dał się do niej dotknąć, sam się nią opiekował, sam dbał - mówi Józef Skrok, prezes OSP w Chłopkowie. - Teraz to nasza chluba. Odpalamy ją tylko wtedy, gdy któregoś z zasłużonych strażaków trzeba wywieźć do św. Piotra. To zaszczyt mieć taki karawan.

Za rok jednostka z Chłopkowa świętować będzie jubileusz 80-lecia powstania. Obok pamięci o założycielach OSP, o kolejnych zastępach dzielnych druhów, honory zostaną oddane również poczciwej „doczce". Ona też ma ciekawą historię, a i zasług całą listę.

Strażacy z Chłopkowa zawsze byli postępowi i słynni w okolicy. Jako pierwsi mieli mosiężne hełmy, potem ogniową dwukółkę na gumowych kołach, pod motopompę. Wózek „chodził" za końmi. Ale, jak czytamy w starych kronikach, zarząd straży zapragnął mieć samochód. Pożarów w latach 50. było dużo, wioski drewniane, domy kryte strzechą często się paliły. Pomocy potrzebowały: Mokrelipie, Zaburze, Podborcze, Czarnystok, Komodzianka, Gorajec, Radecznica i, rzecz jasna, Chłopków. - Trzeba kupić samochód - postanowiono na zebraniu wiejskim. Ludzie zorganizowali składkę. Ci, co nie mieli pieniędzy - dawali po parę garści lnu (uprawa popularna w okolicy). Pieniądze za sprzedane włókna szły też na składkę. A okazja się nadarzyła nie byle jaka. Jednostki wojskowe w całym kraju sprzedawały sprzęt z demobilu. Strażacy i OSP z powiatu biłgorajskiego zostały przydzielone do jednostki w Szczecinie. Dalej nie było można!

Trzeba było tylko wcześniej wpłacić pieniądze do banku. Na dodge'a chłopkowianie uzbierali 24 tys. zł (pół litra wódki kosztowało wtedy 40 zł). Kto pojedzie po auto? Jan Dziura, społecznik i chłop z „głową na karku".

- Uciekłem z domu, bo akurat było sadzenie kartofli - opowiada dziś ponad 80-letni Jan Dziura. - Za mnie sadził komendant naszej straży, a ja z chłopami z powiatu biłgorajskiego zabrałem się do Szczecina. Zapakowali nas do stara 28. Jedziemy. Tam, na Wałach Chrobrego czekało na nas 16 doczków. Wszyscy nasi byli ładnie poubierani w mundury, a ja w pożyczonej długiej jesionce. Najpośledniejszy ja był ze wszystkich, do tego bez prawa jazdy, ale za to sprytny.

Kiedy wszyscy wybierali spośród 24 wystawionych przez wojsko dodge'ów, kiedy spierali się i kłócili, Dziura z „flaszką" obgadywał szczegóły z szefem parku samochodowego. Ten umówił chłopaka z Chłopkowa z dowódcą okręgu pomorskiego.

Jadwiga Hereta

To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży


Komentarze

kolo 2015-05-29  15:51

Powietrza trza by dobic

nopel 2014-11-24  14:42

Doczka nie bedzie nigydy na sprzedaz

nopel 2014-11-24  02:57

Doczka nie bedzie nigydy na sprzedaz

rols 2006-08-04  13:08

Chłopcy przemyslcie, może jednak sprzedacie to cacko. U was sie zestarzeje i może nie ujrzeć blasku. A kolekcjonerzy... az im ślinka cieknie. Odrobiliby wóz, jeszcze mógłby zachwycac. Warto to rozważyć

Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej
Rozumiem