Wydanie nr 33 z 2020 r. (2020-08-19)

Ziemia kryje różne cenne przedmioty, są warte nawet miliony euro. Ale za poszukiwania można pójść do więzienia

POSZUKIWACZE SKARBÓW

Dwie lub trzy rury od odkurzacza Zelmer, plastikowy pojemniczek na nici z maszyny do szycia Łucznik, który świetnie mieścił elektronikę, słuchawki Unitry i rama do cewki z paletki do badmingtona Polsportu. Z tych rzeczy pewien niezwykle sprytny konstruktor z Hrubieszowa składał „hrubieszowiaki” – pierwsze w wolnej Polsce wykrywacze metalu, do dziś bardzo cenione przez poszukiwaczy skarbów.

„Hrubieszowiaki”, produkowane w l. 90. były tak dobre, że ponoć jeden z ówczesnych tomaszowskich (dawno się stąd wyprowadził) poszukiwaczy znalazł dzięki nim aż 10 rkm-ów marki Browning z czasów II wojny. Potrafiły podobno „wyczuć” karabin na głębokości 2 m.

Pewien posiadacz „hubieszowiaka” zrobił kilka lat temu eksperyment: zakopał w ziemi, na głębokości 30 cm niewielką monetę. Okazało się, że „hrubieszowiak” był tak samo skuteczny, jak profesjonalny detektor, wart blisko 3 tys. zł.

Boom na poszukiwania

W l. 90., gdy wybuchł boom na poszukiwania, „hrubieszowiak” był jedynym produkowanym prywatnie wykrywaczem metalu. Od wojskowych można było jeszcze odkupić profesjonalny sprzęt wojskowy, ale kosztował ogromne pieniądze. Dlatego większość biegała po polach właśnie z „hrubieszowiakami”.

Małgorzata Mazur

To jedynie część artykułu. Kompletny artykuł przeczytasz w obecnym wydaniu Tygodnika Zamojskiego. Zapraszamy do punktów sprzedaży, lub do zakupu e-wydania (tylko 2.5 zł).


Komentarze

Mateusz 2023-03-25  18:27

POLSKA zaczyna być krajem wrogo nastawionym do mieszkańców po prostu zamordyzm

Figo 2020-08-19  08:50

W Warszawie pan Smętkowski w tamtych latach robił wykrywacz,który posiadał tzw dyskryminację. Pozwalało to wstępnie odróżnić metal szlachetny od zwykłego żelaza. A poza tym dzisiejsze przepisy dotyczące amatorskiego poszukiwania staroci na polach są beznadziejne. Wielu ludzi pozbawiły fajnego hobby i zrobiły z nich kryminalistów. Ten,kto to wymyślił, nie miał pojęcia o poszukiwaczach. Zwykły przysłowiowy pies ogrodnika.

Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej
Rozumiem